poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział 10



16.01.2013 r.


Kochany Pamiętniczku!

Dzisiejszy dzień, jest bardzo smutny.
Nie tylko dla mnie.
Myślę, że to zrozumiałe w tym momencie.
Alex zapadła w śpiączkę.

Nie znałyśmy się długo, to prawda.
Mimo wszystko, jestem na tej samej, straconej pozycji.
To nas łączy.
I to sprawia, że jestem przerażona.

Jest też dobra strona, jeśli mogę tak powiedzieć.

Znalazłam kogoś, kto sprawia, że nie czuję się samotna.
Choć Jack rzadko się odzywa, jest przy mnie,
Zdobył moje zaufanie szybciej, niż myślałam.

Tak naprawdę mało o nim wiem.
I to mnie zadziwia.
W końcu nie powinno tak być.
Na jego miejscu powinni siedzieć rodzice, których sporo czasu nie widziałam.

Wczorajszy wieczór był pełen uczuć.
Smutku.
Rozpaczy.
Bólu.
Wiem, że te uczucia zostaną ze mnę do końca...


Ness



            Odłożyłam pamiętnik pod poduszkę i podniosłam się z łóżka. Czułam, że nie mogę już tyle leżeć. Podeszłam powoli do malutkiego okna, które znajdowało się po drugiej stronie pokoju.  Miałam widok na piękny i ogromny las. Lubiłam się tam patrzeć. To mnie uspokajało.
            Gdzieś w głębi serca miałam nadzieję, że niedługo przyjdzie do mnie Jack. Wczoraj, gdy wracał już do swojego pokoju, obiecał , że przyjdzie mnie dzisiaj odwiedzić. Czekałam od rana i wciąż miałam nadzieję. Gdybym mogła wychodzić z izolatki, na pewno bym do niego poszła. Niestety, lekarze zakazali mi.
            Myślałam więc, o wszystkim. O tym, jak traktują mnie rodzice. W końcu ostatnimi czasy, nawet nie rozmawialiśmy.  Zastanawiałam się również, jak długo jeszcze potrwa moja choroba. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie wyzdrowieję. Nie było potrzeby się łudzić. Nawet nie chciałam wyzdrowieć. Nie widziałam takiej potrzeby. W końcu dla kogo miałabym żyć?
            Od razu skarciłam się w myślach, że coś takiego przyszło mi do głowy. Powoli zaczynałam myśleć, jak rozhisteryzowana nastolatka, ale nie potrafiłam tego powstrzymać. Nie moją winą było to, że wszyscy mnie zostawili. Oczywiście, zawsze znajdzie się ktoś taki jak Jack, ale co z tego? On jest tylko na chwilę. Ja też jestem tylko na chwilę…
            W pewnym momencie, ktoś zapukał do drzwi, więc szybko odwróciłam się w ich stronę. Nie zdążyłam zareagować, a nieproszony gość wszedł do środka. Była to pielęgniarka. Bardzo jej nie lubiłam, najwidoczniej ona mnie też, bo zawsze jest w stosunku do mnie bardzo nie miła.
            — Przygotowałam ci inhalację. Przyjdź do sali obok.— powiedziała bez żadnego wstępu — I lepiej, żebyś zjawiła się tam szybko, zrozumiałaś?
            Przewróciłam oczami na jej stwierdzenie. Kiedy pielęgniarka wyszła, założyłam swój czarny sweter na plecy i udałam się do wyznaczonej sali. W środku zastałam już parę osób, które jak co dzień, miały podawane inhalacje. Nie był to dla mnie nowy widok, ale nadal nie potrafiłam przyjąć do siebie wiadomości, że tyle dzieci choruje na raka.
            Kiedy dochodziłam do swojego stanowiska, zobaczyłam, że obok siedzi Jack. Głowę miał opartą o stół, a oczy zamknięte. Od razu zrozumiałam, że jest bardzo zmęczony. Podejrzewałam nawet, że brał dzisiaj chemie. Usiadłam delikatnie na swoim miejscu i postanowiłam zacząć rozmowę.
            — Cześć. — Tylko na tyle było mnie stać, bo w głębi serca miałam nadzieję, że śpi.
            Już po chwili otworzył oczy i spojrzał się na mnie bardzo zdziwiony. Oczy miał czerwone, ale to najwidoczniej był efekt uboczny braku snu.
            — Wszystko porządku? — zapytał.
            — Myślę, że to ja powinnam zadać to pytanie. Wyglądasz, jak żywy trup.
            W momencie, gdy to powiedziałam, zrobiło mi się głupio. To stwierdzenie było kompletnie nie na miejscu, ale nie mogłam tego cofnąć. Po prostu spuściłam głowę i pozwoliłam, aby moje włosy opadły na zaczerwienioną twarz.
            — Nie musisz się martwić. Ze mną jest dobrze. — zapewnił — Mało spałem.
            Z wielkim wahaniem odwrócił wzrok. Po chwili wyłączył maszynę, zdjął maseczkę i bez słowa pożegnania wyszedł.

            Nie chciałam go denerwować, ale nawet nie pojmowałam, co zrobiłam źle. Poczułam się odrzucona. Mimo wszystko, obwiniałam o to siebie. Po prostu się do tego przyzwyczaiłam.







***

Cześć ;)
Wybaczcie, że nic ostatnio nie dodaję (na innych blogach też), ale ostatnio skręciłam kostkę i mam teraz sporo problemów.
Wiecie, bieganie po lekarzach, szukanie stabilizatorów i jeszcze na dodatek chodzę o kulach...
Mam dość. Ale muszę wytrzymać jeszcze tylko dwa miesiące hehe.
Dosyć o mnie; jak rozdział?
Trochę więcej przemyśleń Ness; przynajmniej tak mi się wydaje.
Komentujcie xx



11 komentarzy:

  1. Widzę nowy szablon kochana jest bardzo ładny podoba mi się <3
    Rozdział jest bardzo fajny!
    Tak mi szkoda Nees.
    Biedna Alex jest w śpiące ..
    Mam nadzieje,że się .
    Genialny rozdział życzę weny i do nn!
    Buziaczki !

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym coś napisać. Coś sensownego. Ale niestety moje myśli zostały przekazane w komentarzu wyżej. Zatem czekam na rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładny szablon!
    Nareszcie znalazłam trochę czasu by napisać rozdział i zajrzeć na zostawione przeze mnie blogi na rzecz pracy:)

    Czemu Jack tak sobie wyszedł? Uraziła go czy zwyczajnie nie chciał z nią gadać?
    Ale nie można tak, powinni się jakoś wspierać, przecież oboje w tym siedzą.
    Biedna Aleks, niech się szybko wybudzi;)

    A ty wytrzymaj! Czymam kciuki za twoją kostkę! <3
    U mnie jutro rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Śpiączka? Biedna, ale to lepsze niż śmierć, daje nadzieję, ze może się obudzi...
    zachowanie Jacka trochę mnie martwi. Fakt stwierdzenie, ze wygląda jak żywy trup było trochę nie na miejscu, ale mi się wydaje, ze on po prostu nie chce sie zbyt angażować, przywiązywać, b dobrze zdaje sobie sprawę z tego, ze oboje są tylko na chwilę.
    Trzymam kciuki za twoją kostkę!
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co? Nie ma już nic więcej? Kurczę, byłam pewna, ze jest jeszcze jeden rozdział, no trudno w takim razie czekam na kolejny wpis Ness. Nie przedłużajac lecę zbierać się do pracy, a ciebie zapraszam w wolnej chwili do siebie, będzie mi bardzo miło jeśli zajrzysz i poświęcisz mi chwilę czasu.
      Pozdrawiam, mewa
      http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/

      Usuń
    2. ps
      oczywiście obserwuję :p

      Usuń
  5. http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/2015/10/98-list.html

    OdpowiedzUsuń
  6. O rety, koniec. A tak fajnie się czytało! Jestem oburzona. Jak ktoś kto tak świetnie pisze może tworzyć tak krótkie wpisy. xD Dobra, już dobra, nie mogę się na ciebie gniewać.
    Wydaje mi się, że Jack chce się odciąć od Ness, aby nie mieć potem z kim się żegnać, bo ból straty jest zbyt straszny. Właśnie tak wielu ludzi uważa. Że lepiej nie mieć nikogo, aby potem ich nie zranić. Kurde, ale posępny nastrój wprowadziłaś mi teraz >.< Muszę się jakoś ogarnąć, bo zaraz z domu wychodzę!
    No nic, czekam na następny post!
    Pozdrawiam, Alessa :*
    we-die-through-the-whole-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny tekst, bardzo miło się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyjemnie się czyta i czekam na kolejne twoje wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Spodziewałem się czegoś na wyższym poziomie, jednak nie zniechęcaj się.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz ;*